Za każdym razem, gdy na studiach wyprowadzałyśmy się z moją przyjaciółką z wynajmowanego mieszkania robiłyśmy sobie „resztkową” ucztę. Kiedy już ostatni karton został zaklejony, ostanie ubrania upchnięte w walizce (co najczęściej odbywało się przy użyciu niezwykle brutalnych metod…) przychodził czas na czas na zaprowadzenie czystek w lodówce. Nie ukrywam, że traktowałam te chwile jako nagrodę i zwieńczenie przeprowadzkowej męki. Z racji, że moja przyjaciółka jawiła mi się wtedy jako jakieś kulinarne guru, Niegella Lawson i Gordon Ramsay w jednej osobie (wtedy imponował mi każdy, kogo kulinarne zdolności wykraczały poza zalanie proszku wrzątkiem) to zawsze w napięciu oczekiwałam, co tym razem wyczaruje z tego, co znajdzie w naszej lodówce.
To niezwykle ciekawe, jaką kreatywność w człowieku wyzwala przyrządzanie dań z resztek i wszystkich gorąco zachęcam, by nie wyrzucali dobrego jedzenia, tylko dali mu „drugie” życie, bo efekt takiego eksperymentu może przekroczyć nasze najśmielsze oczekiwania. Ja na przykład do dziś pamiętam wyborny smak naleśników serowo-bananowych, które Lena zrobiła na ostatnim roku naszych studiów. I aby udowodnić, że dania przygotowane z tego, co akurat znajduje się pod ręką mogą być smaczne, podaję przepis poniżej.
Serowo-bananowe naleśniki Leny
Potrzebne składniki (na 2, 3 porcje)
- szklanka mąki
- szklanka mleka
- pół szklanki wody
- 2 jajka
- 2, 3 banany
- kostka białego twarogu
- kakao rozpuszczalne
- cukier
- sól
Sposób przygotowania – ciasto naleśnikowe
- Do garnka wlewamy mleko i stopniowo dodajemy mąkę cały czas mieszając.
- Dodajemy dwa jajka, szczyptę soli i łyżkę oleju (wtedy już nie trzeba będzie wylewać go na patelnię) i mieszamy na gładką masę.
- Dodajemy trochę wodę tak by całość miała konsystencję płynnej śmietanki.
Sposób przygotowania – nadzienie bananowo – serowe
- Banany kroimy na plasterki i podsmażamy razem z twarogiem.
- Całość posypujemy kakaem i cukrem i mieszamy podsmażając chwilę na małym ogniu.
Bazyliowy 